Zmieniła się władza i dziś rząd postawił na inną opcję: decyzji sądów, które mu nie pasują, zwyczajnie nie realizuje. Ty obywatelu – gdy sąd wyda w Twojej sprawie wyrok – musisz orzeczenie wykonać go co do dnia, grosza i przecinka, ale władza to co innego. Władza nie musi. Przepisów prawa polscy obywatele mają się trzymać, dura lex, sed lex, no chyba, że należą do obozu rządzącego, to wtedy wyciągają magiczną kartę „demokracja walcząca” i już prawo ich nie zobowiązuje. Nadzwyczajna kasta ludzi, po prostu.
Sąd Najwyższy ogłosił uchwałę, że nie było podstaw do odwołania ze stanowiska Prokuratora Krajowego prokuratora Dariusza Barskiego, a więc powinien on wrócić do pracy. Gdy stawia się w przez PK, na miejscu blokują mu wejście funkcjonariusze Służby Więziennej, czyli mamy naprzeciwko siły prawo – prawo siły. „Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?” Skutki takiego podejścia z punktu widzenia praworządności są ogromne, ale też bardzo konkretne jeśli chodzi o konsekwencje dla zwykłych obywateli. W tej konkretnej sprawie nie chodzi o tą polityczną debatę, czy prawne dywagacje kilku tęgich głów, ale realny chaos, który będzie dotyczyć wszystkich spraw, w których choć paluszek zamoczyli prokuratorzy wybrani przez nową władzę. Mówimy tu o sprawach karnych, cywilnych, które dotyczą tysięcy, jeśli nie setek tysięcy Polaków i ich rodzin.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Władza ponad prawem, Polak pod butem
Reklama
To jest rzeczywistość, która rysuje się na naszych oczach, a którą opozycja wciąż niezbyt skutecznie prezentuje. W mediach, w programach publicystycznych politycy mówią dużo o przepisach, o Konstytucji, sędziach, prokuratorach i paragrafach, ale obywatele wciąż nie dostają klarownych informacji o skutkach blokowania legalnego Prokuratora Krajowego i utrzymywaniu w kierownictwie PK uzurpatorów. O realnych skutkach dla zwykłych mieszkańców naszego pięknego kraju. Ten przekaz opozycji na najwyższym diapazonie przypomina linię narracyjną Platformy Obywatelskiej w 2016 i 2017 roku, który był co prawda fałszywy, bo co by nie mówić o poprzedniej władzy, to ona zmieniała prawo zgodnie z zasadami, nowelizując ustawy, ale jeśli chodzi o formę – był bardzo podobny.
Mówiąc dużo o przepisach, Konstytucji, praworządności i skandalu, za mało szuka się odpowiedzi na najstarsze pytania świata: kto, co, dlaczego? Szczególnie to ostatnie potrzebuje odpowiedzi, która będzie zrozumiałą i przekonującą opowieścią dla mas. Dlaczego blokowany jest legalny Prokurator Krajowy? Dlatego, że patrzyłby na ręce władzy, a nie jak teraz: zamykał sprawy Grodzkiego, Gawłowskiego, czy Giertycha. Dużo lepiej dla rządu mieć na stanowisku PK człowieka uwikłanego w bezprawie 13 grudnia, niż kogoś, kto będzie od niego niezależny. Jest jeszcze jedna przyczyna nie tylko nierespektowania Sądu Najwyższego, ale całego ciągu zdarzeń, jakie obserwujemy od ponad 9 miesięcy, a jest nią polityka rozedrgania i ciągłego podgrzewania emocji społecznych. Donald Tusk marzy o quasi wojnie domowej, która owszem stoi w kontrze do potrzeby „świętego spokoju”, którą mają w sobie liczni wyborcy rządzącej koalicji, ale związują elektorat prostackim szantażem: albo my, albo oni. To ciągłe prezentowanie polityki jako bycie na jakieś wojnie z tymi innymi, pozwala wydłużać w nieskończoność stan, w którym na pytania „po co?”, czy „gdzie zmierzamy?” nikt nie będzie miał czasu i ochoty.
Nieprzypadkowa iluzja i ciągłe odwracanie uwagi
Ta władza wywołuje kolejne awantury i dzieli Polaków, bo chce wojny domowej, może nie dosłownej, z zabójstwami na ulicy, ale takiej, która pozwoli zapomnieć o niezrealizowanych obietnicach, wyciekających pieniądzach publicznych, pogarszającej się sytuacji gospodarczej Polaków. Te złe emocje, codziennie podgrzewane są po to, by obywatele zajęli się zżeraniem siebie nawzajem, a nie rozliczaniem Donalda Tuska, który jak stary oszust-iluzjonista wchodzi do mieszkania, odwraca naszą uwagę albo wypuszcza sztuczny dym, a gdy ten opada, widzimy puste ściany. Ale za to uśmiechnięte.
Jeśli zaś spojrzymy na sferę komunikacji i przekazu, to jemu zawsze chodzi o trzy małpki: te z zasłoniętymi oczami, uszami i ustami. Oczy to igrzyska, zadyma i odwracanie uwagi, uszy to sądy pod butem, czyli sędziowie okazujący rządowi „czynny żal” i przejęta prokuratura, a zakryte usta to przejęte media publiczne, zastraszane prywatne i ściganie obywateli za wpisy na Facebooku. Dlatego tak ważne w komunikacji opozycji powinno być odniesienie do człowieka. Każda sprawa, skandal, afera i bezprawna decyzja powinna być tłumaczona „po ludzku”, żeby obywatel wiedział co to oznacza realnie dla niego, a nie dla jakichś politycznych, czy prawniczych tęgich głów. Inaczej wyborcy będą patrzeć na opozycję jak na jedno z dwójki dzieci kłócących się w piaskownicy i pomyślą sobie „a co mnie to interesuje, tam każdy jest trochę winny, kłócą się tylko o swoje, a mnie mają w nosie”. Bez zrozumienia, że kluczem do przekonania wyborców jest pokazanie im, jak działania władzy wpływają na ich codzienne życie, opozycja przegra kolejną walkę o serca i umysły. Polityczne igrzyska i wojny na paragrafy nie poruszą ludzi tak skutecznie, jak realne konsekwencje nieprzestrzegania prawa przez tych, którzy powinni je egzekwować.