Reklama

W soborowym Rzymie (1)

15 listopada 1957 r. dwaj absolwenci Łódzkiego Wyższego Seminarium Duchownego, obecny abp Władysław Ziółek i autor niniejszych wspomnień, jeszcze diakoni, z braku wieku kanonicznego do święceń kapłańskich, stanęli w Wiecznym Mieście. Z perspektywy 45 lat nie ulega żadnej wątpliwości, że było to zrządzenie Opatrzności Bożej. I nie ma w tym stwierdzeniu żadnej megalomanii ani przesadnego uniesienia.

Niedziela łódzka 51/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Podczas krótkiego pobytu z Księdzem Prymasem kard. Stefanem Wyszyńskim w Rzymie bp Klepacz otrzymał dwa stypendia naukowe, które postanowił przydzielić nam, najmłodszym absolwentom, jakby na pociechę, że wraz z kolegami kursowymi nie mogliśmy się cieszyć godnością kapłańską.
Od tej chwili nasze życie uległo wielkiemu przyśpieszeniu. Podjęliśmy starania o paszport i o wizę; starania mozolne i po omacku. Przecież nikt w tych zawiłych procedurach nie miał wówczas wystarczającej orientacji, ani nie mógł udzielić właściwych informacji. Dopiero po pięciu miesiącach usilnych starań i wielokrotnych podróży do Warszawy, 12 listopada, zdołaliśmy skompletować wszystkie niezbędne dokumenty.
Bp Michał Klepacz żywo interesował się postępem naszych zabiegów, udzielając cennych wskazówek. Uradował się pomyślnym finałem i kazał nam natychmiast wyjechać, mówiąc: "...bo oni są w stanie jednego dnia paszport wydać, a następnego zabrać!".
Pośpieszne pożegnania z najbliższymi, pakowanie najbardziej niezbędnych rzeczy osobistych i w drogę... przez Zebrzydowice i Brzeclav do Wiednia.
Nigdy nie zapomnę "żelaznej kurtyny", na której pociąg stał kilka godzin i był pieczołowicie przeglądany przez wiele ekip służb specjalnych. Przerażenie minęło dopiero wtedy, kiedy pociąg opuścił kolczaste ogrodzenia i zasieki - wypisz wymaluj jak te w Oświęcimiu - a z życzliwych i uśmiechniętych ust austriackiego celnika, który przyszedł na pierwszym przystanku, usłyszeliśmy kojące słowa: "Witam w wolnym kraju!".
W Wiedniu krótka przerwa w podróży pozwoliła nam "wytknąć nos" poza dworzec kolejowy, by od razu skonstatować różnice między polskimi miastami, np. Łodzią, a wielką metropolią naddunajską. Katedra św. Stefana wprawiła nas w zachwyt swą wielkością i lekkością!
Z uroczego dworca Sűdbanhoff wyruszyliśmy bezpośrednim pociągiem do Rzymu.
Po północy minęliśmy słynną przełęcz Semmering, by w pierwszych promieniach włoskiego słońca podziwiać łagodne i malownicze zbocza Alp Julijskich.
W samo południe pociąg powoli od Mestre zbliżał się do Wenecji, i oparł się na stałych zaporach tuż nad Canal Grande. Kilkadziesiąt minut planowej przerwy pozwoliło nam wmieszać się w różnojęzyczny tłum turystów, poczuć oddech wielkiego świata i podziwiać vaporetti, lekkie gondole i zręczność gondolierów.
Przez Padwę, Bolonię, Florencję i Orvieto, po 23 godz. bajkowej podróży z austriackiej stolicy, pociąg wjechał na peron pysznego dworca Roma-Termini; dworca, który później mieliśmy okazję tak często odwiedzać, by witać i żegnać dostojnych gości, przybywających z Polski na konklawe, na Sobór i inne podniosłe uroczystości.
Powitał nas sam rektor Pontificcio Coleggio Polacco, ks. prof. Ludwik Semkowski, jezuita, w towarzystwie innych członków zarządu i kleryków polskich z całego niemal świata, z Europy, Brazylii i Stanów Zjednoczonych; wszak w owym czasie w polskim Kolegium przebywali tylko Polacy z emigracji.
W tych pierwszych godzinach wieczornych natłok wrażeń, oszołomienie kolorami rozświetlonego i kipiącego wartkim życiem miasta, serdeczne powitania i zmęczenie drugą dobą podróży sprawiły, że z przejazdu do Kolegium pamiętam tylko Bazylikę Santa Maria Maggiore i Colosseum, choć po drodze było tyle zerowej klasy obiektów.
Błękit włoskiego nieba i piękne słońce i powitały nas pierwszego, sobotniego poranka na rzymskim bruku. Po Mszy św. i śniadaniu z tarasu Kolegium, usytuowanego na awentyńskim wzgórzu, podziwialiśmy panoramę Wiecznego Miasta, nad którym górowała majestatyczna kopuła Bazyliki św. Piotra na Watykanie. Tam pośpieszyliśmy jeszcze tego samego dnia w godzinach popołudniowych, kiedy koledzy wrócili z uczelni i mogli nam towarzyszyć.
Następnego dnia, w niedzielę, byliśmy ponownie na Placu św. Piotra w tłumie wierzących i turystów, by uczestniczyć w modlitwie Anioł Pański i otrzymać pierwsze błogosławieństwo z rąk papieża Piusa XII. Widok Papieża z oddali tylko wzmógł pragnienie zobaczenia go z bliska. Dlatego w środę udaliśmy się na audiencję ogólną do Bazyliki św. Piotra i tam przeżyliśmy to jedyne w swoim rodzaju spotkanie z widzialną Głową Kościoła, które od lat ściąga wierzących i turystów z całego świata i jest już stałym komponentem życia Wiecznego Miasta.
Już w następnym tygodniu rozpoczęliśmy realizację naszego głównego zadania - studia, a odbyło się to po usunięciu pewnej przeszkody proceduralnej, mocą specjalnej dyspensy Kongregacji do Spraw Uniwersytetów, zezwalającej na włączenie w poczet studentów w dwa miesiące po rozpoczęciu roku akademickiego.
Mój przyjaciel Władysław podjął studia na sławetnym Uniwersytecie Gregoriańskim na Wydziale Prawa Kanonicznego, a ja w Papieskim Instytucie Muzycznym na Wydziale Śpiewu Gregoriańskiego i Kompozycji Muzyki Sakralnej.
Kiedy dopełnił się czas prawnie wymagany do święceń kapłańskich, przyjęliśmy tę wielką godność: ja 2 lutego 1958 r. w Bazylice Dwunastu Apostołów przez posługę abp. Ettore Cuniala, biskupa pomocniczego diecezji rzymskiej, a kolega Władysław Ziółek 13 lipca 1957 r. w Bazylice Serca Jezusowego na historycznym Piazza Navona, z rąk abp. Józefa Gawilny, duchowego opiekuna polskiej emigracji.
Przyjęcie święceń kapłańskich, pomyślnie zakończony pierwszy rok studiów, wakacje spędzone w środowisku czysto włoskim, w miejscowości Aquila, tuż u stóp Gransasso d´Italia, zdawały się dobrze wróżyć nadchodzącemu okresowi akademickich zajęć. Zwłaszcza że do Rzymu naszym śladem zaczęli przybywać kapłani z innych diecezji polskich, by zgłębiać wiedzę różnych dyscyplin kościelnych na licznych ateneach rzymskich, wśród nich ks. Józef Glemp, ks. Józef Pazdur, ks. Michał Czajkowski, ks. Henryk Muszyński, ks. Tadeusz Pieronek, ks. Janusz Bolonek, ks. Mieczysław Maliński i inni.
Niestety, z Castel Gandolfo zaczęły nadchodzić niepokojące wieści; stan zdrowia papieża Piusa XII pogarszał się z dnia na dzień.
Najgorsza wiadomość nadeszła 9 października 1958 r. Po 19 latach trudnego pontyfikatu, który cechowało zderzenie Kościoła z dwoma totalitaryzmami, brunatnym i czerwonym, umarł Papa Pacelli.
Pogrzeb był imponujący, przez cały Rzym, od Bazyliki Laterańskiej, Via Merulana, Via Labicana, Via dei Fori Imperiali, Piazza Venezia, Largo Argentina, Corso Vittorio Emanuele, Via della Conciliazione, Piazza San Pietro. We Mszy św. pogrzebowej uczestniczyli królowie, prezydenci, premierzy i niezliczone rzesze pielgrzymów z Włoch i zagranicy. Poprzedni pogrzeb papieski ulicami Rzymu miał miejsce prawie 100 lat wcześniej, w odwrotnym kierunku, kiedy z Bazyliki św. Piotra przenoszono ciało bł. Piusa IX do Bazyliki św. Wawrzyńca na Campo Verano.
Wyczuwało się, że dobiegła końca pewna epoka, że idzie nowe...

cdn.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: Nadchodzą pielgrzymki przed świętem Wniebowzięcia NMP

Kilkadziesiąt tysięcy pielgrzymów nadejdzie do czwartkowego popołudnia na Jasną Górę przed przypadającym 15 sierpnia świętem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Podczas kulminacji największego „szczytu pielgrzymkowego” przybędą m.in. uczestnicy pielgrzymek ze stolicy i żołnierze.

W niedzielę ok. godz. 14 na Jasną Górę dotarli uczestnicy 45. Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej wraz z dwoma tamtejszymi biskupami pomocniczymi Jackiem Kicińskim i Maciejem Małygą, którzy odprawią też dla pielgrzymów mszę na jasnogórskich wałach.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV zachęca, by wykorzystać każdą okazję do miłowania

2025-08-10 13:14

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

miłowanie

Vatican Media

„Wszędzie, gdzie jesteśmy, starajmy się nie zaprzepaścić żadnej okazji, żeby miłować” - zachęcił Ojciec Święty w rozważaniu przed południową modlitwą Anioł Pański. Wezwał wiernych, aby byli „strażnikami” miłosierdzia i pokoju.

Drodzy Bracia i Siostry, dobrej niedzieli!
CZYTAJ DALEJ

Bp Muskus: Nie ma takiego wołania, którego Bóg by nie usłyszał

2025-08-11 14:35

[ TEMATY ]

bp Damian Muskus

Piesza Pielgrzymka Krakowska

wołanie

Bartymeusz

nabożeństwo pokutne

Adobe Stock

Nie ma takiego wołania, którego Bóg by nie usłyszał. Nie ma. On słyszy nawet tych, którzy odwrócili się od Niego, którzy coś mamroczą pod nosem albo i nic nie mówią. On słyszy także ich milczenie. Słyszy każdego. Słyszy wątpiących, słyszy rozczarowanych. Słyszy wszystkich. Bóg wyciąga ręce do ślepców i żebraków i pyta: „Co chcesz, abym Ci uczynił?”. Pyta o to każdego z nas - mówił bp Damian Muskus podczas nabożeństwa pokutnego na Przeprośnej Górce, w którym uczestniczyli pątnicy 45. Pieszej Pielgrzymki Krakowskiej.

W homilii biskup powiedział, że opowieść o Bartymeuszu mówi o tym, jak odzyskać nadzieję i jak nią żyć. W tym kontekście dodał, że aby żyć nadzieją, należy przebaczyć samemu sobie. - Co to znaczy? To znaczy trzeba pogrzebać wszelką nadzieję na lepszą przeszłość. Słuchajmy uważnie - nie przyszłość. Trzeba pogrzebać, przebaczyć to znaczy pogrzebać nadzieję na lepszą przeszłość. Co to znaczy? To znaczy, że to, co się już stało w naszym życiu, co się dokonało, tego już nie można zmienić - wskazał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję